przez Marka J. Spaldinga, prezesa 

W 2015 roku byliśmy świadkami kilku zwycięstw na oceanach. Rok 2016 mija, a my wzywamy nas, by zapomnieć o komunikatach prasowych i przejść do działania. Niektóre z wyzwań wymagają działań regulacyjnych rządu najwyższego szczebla, poinformowanych przez ekspertów. Inne wymagają zbiorowej korzyści z zaangażowania nas wszystkich w działania, które pomogą oceanom. Niektóre wymagają obu.

Połowy na pełnym morzu to z natury wymagająca i niebezpieczna branża. Egzekwowanie ram prawnych mających na celu zmniejszenie ryzyka dla pracowników jest utrudnione ze względu na odległość i skalę – oraz zbyt często brak woli politycznej do zapewnienia wymaganych zasobów ludzkich i finansowych. Podobnie zapotrzebowanie na różnorodne menu po niskich kosztach zachęca dostawców do pójścia na skróty, gdzie tylko jest to możliwe. Niewolnictwo na pełnym morzu nie jest nowym problemem, ale dzięki ciężkiej pracy orędowników organizacji non-profit, rozszerzającym się relacjom w mediach, a co za tym idzie, wzmożonej kontroli ze strony korporacji i rządów, ponownie zwraca się na niego uwagę.

10498882_d5ae8f4c76_z.jpg

Co więc jako jednostki możemy zrobić w sprawie niewolnictwa na pełnym morzu?  Na początek możemy przestać jeść importowane krewetki. Jest bardzo mało krewetek importowanych do Stanów Zjednoczonych, które nie mają historii łamania praw człowieka i jawnego niewolnictwa. Zaangażowanych jest wiele krajów, ale Tajlandia zwraca szczególną uwagę na rolę niewolnictwa i pracy przymusowej w przemyśle owoców morza i akwakultury. Ostatnie doniesienia wskazywały na pracę przymusową w „szopach do obierania”, gdzie krewetki są przygotowywane na rynek spożywczy w USA. Jednak nawet przed etapami hodowli i przetwarzania niewolnictwo zaczyna się od pokarmu dla krewetek.

Niewolnictwo szerzy się w tajlandzkiej flocie rybackiej, która łowi ryby i inne zwierzęta oceaniczne, mieląc je na mączkę rybną, która jest karmiona krewetkami hodowlanymi eksportowanymi do USA. Flota prowadzi również połowy bez wyjątku — wyładowuje tysiące ton młodych osobników i zwierząt bez żadnej innej wartości handlowej, które należy pozostawić w morzu, aby mogły rosnąć i rozmnażać się. Nadużycia pracownicze mają miejsce w całym łańcuchu dostaw krewetek, od połowu do talerza. Aby uzyskać więcej informacji, zobacz nową białą księgę The Ocean Foundation „Niewolnictwo i krewetki na twoim talerzu” i strona badawcza dla Prawa Człowieka i Ocean.

Połowa krewetek importowanych do USA pochodzi z Tajlandii. Wielka Brytania jest również znaczącym rynkiem, na który przypada 7 procent tajlandzkiego eksportu krewetek. Detaliści i rząd USA wywierają pewną presję na rząd Tajlandii, ale niewiele się zmieniło. Tak długo, jak Amerykanie domagają się importowanych krewetek i nie troszczą się ani nie rozumieją, skąd one pochodzą, nie ma motywacji do ulepszania praktyk na lądzie lub wodzie. Tak łatwo jest mieszać owoce morza legalne z nielegalnymi, a zatem niezwykle trudne dla każdego sprzedawcy detalicznego, aby mieć pewność, że pozyskuje wolny od niewolników tylko krewetki.

Więc podejmij decyzję oceaniczną: pomiń importowane krewetki.

988034888_1d8138641e_z.jpg


Źródło obrazu: Daiju Azuma/FlickrCC, Natalie Maynor/FlickrCC