W badaniu z 2016 r. u 3 na 10 kobiet w ciąży poziom rtęci był wyższy niż bezpieczny limit EPA.

Od lat owoce morza są ogłaszane jako zdrowy wybór żywności w kraju. W wytycznych dietetycznych dla Amerykanów z 2010 r., Food and Drug Administration (FDA) zaleca, aby przyszłe matki jadły od dwóch do trzech porcji (8-12 uncji) ryb tygodniowo, z naciskiem na gatunki o niskiej zawartości rtęci i bogate w kwasy omega-3 kwasy tłuszczowe, element zbilansowanej diety.

Jednocześnie pojawia się coraz więcej raportów federalnych, które ostrzegają przed licznymi zagrożeniami dla zdrowia związanymi ze spożywaniem owoców morza, szczególnie dla kobiet. Według studium 2016 przeprowadzone przez Environmental Working Group (EWG), matki spodziewające się dziecka, które przestrzegają wytycznych żywieniowych FDA, mają rutynowo niebezpieczne poziomy rtęci we krwi. Spośród 254 kobiet w ciąży przebadanych przez EWG, które zjadły zalecaną ilość owoców morza, jedna na trzy uczestniczki ma poziom rtęci uznany przez Agencję Ochrony Środowiska (EPA) za niebezpieczny. W ciągu ostatniego tygodnia pod rządami Obamy, FDA i EPA wydały zmieniony zestaw wytycznych, wraz ze znacznie dłuższą listą gatunków, których ciężarne powinny całkowicie unikać.

Sprzeczne zalecenia rządu federalnego wywołały zamieszanie wśród amerykańskich konsumentów i naraziły kobiety na potencjalne narażenie na toksyny. Prawda jest taka, że ​​ta zmiana w poradach żywieniowych na przestrzeni lat odzwierciedla bardziej niż cokolwiek innego zmieniający się stan naszych ekosystemów oceanicznych.

Tak rozległy i potężny ocean zdawał się istnieć poza zasięgiem ludzkiej kontroli lub wpływów. W przeszłości ludzie uważali, że nigdy nie będą w stanie wydobyć z oceanu zbyt wielu zasobów naturalnych ani wrzucić do oceanu zbyt dużej ilości odpadów. Jak bardzo się myliliśmy. Lata eksploatacji i zanieczyszczania naszej błękitnej planety zebrały druzgocące żniwo. Obecnie ponad 85% światowych łowisk jest sklasyfikowanych jako w pełni eksploatowane lub krytycznie nadmiernie eksploatowane. W 2015 r. znaleziono 5.25 biliona cząstek plastiku o wadze ponad 270,000 XNUMX ton metrycznych, które unosiły się w światowych wirach, śmiertelnie oplatając życie morskie i zanieczyszczając globalną sieć pokarmową. W miarę jak cierpią ekosystemy morskie, tym bardziej staje się jasne, że dobrobyt ludzi i życia morskiego są ze sobą ściśle powiązane. Ta degradacja oceanów jest w rzeczywistości kwestią praw człowieka. I że jeśli chodzi o owoce morza, zanieczyszczenie mórz jest zasadniczo atakiem na zdrowie kobiet.

Po pierwsze, tworzywa sztuczne są produkowane przy użyciu substancji chemicznych, takich jak ftalany, środki zmniejszające palność i BPA — z których wszystkie są powiązane z poważnymi problemami zdrowotnymi ludzi. Warto zauważyć, że seria badań przeprowadzonych w 2008 i 2009 roku wykazała, że ​​nawet niskie dawki BPA zmieniają rozwój piersi, zwiększają ryzyko raka piersi, są związane z nawracającymi poronieniami, mogą trwale uszkadzać kobiece jajniki i mogą wpływać na rozwój behawioralny młodych dziewcząt. Zagrożenia związane z naszymi odpadami zwiększają się tylko raz w wodzie morskiej.

W oceanie plastikowe śmieci działają jak gąbka dla innych szkodliwych zanieczyszczeń, w tym DDT, PCB i innych od dawna zakazanych chemikaliów. W rezultacie badania wykazały, że pojedyncza plastikowa mikrokulka może być milion razy bardziej toksyczna niż otaczająca ją woda morska. Pływające mikrodrobiny plastiku zawierają znane substancje zaburzające gospodarkę hormonalną, które mogą powodować różne problemy reprodukcyjne i rozwojowe u ludzi. Substancje chemiczne, takie jak DEHP, PVC i PS, powszechnie spotykane w plastikowych odpadach morskich, są powiązane z rosnącą liczbą zachorowań na raka, bezpłodnością, niewydolnością narządów, chorobami neurologicznymi i wczesnym początkiem dojrzewania płciowego u kobiet. Gdy życie morskie przypadkowo zjada nasze śmieci, te toksyny przedostają się przez wielką oceaniczną sieć pokarmową, aż w końcu lądują na naszych talerzach.

Skala zanieczyszczenia oceanów jest tak ogromna, że ​​ciała każdego zwierzęcia morskiego zostały skażone. Od żołądków łososi po tłuszcz orków, wytworzone przez człowieka toksyny gromadzą się na każdym poziomie łańcucha pokarmowego.

Ze względu na proces biomagnifikacji drapieżniki wierzchołkowe przenoszą większe ładunki toksyn, co powoduje, że spożywanie ich mięsa stanowi zagrożenie dla zdrowia ludzi.

W wytycznych dietetycznych dla Amerykanów FDA zaleca kobietom w ciąży, aby nie jadły ryb zawierających rtęć, takich jak tuńczyk, miecznik, marlin, które zwykle znajdują się na szczycie łańcucha pokarmowego. Ta sugestia, choć rozsądna, pomija rozbieżności kulturowe.

Na przykład rdzenne plemiona Arktyki są uzależnione od bogatego, tłustego mięsa i tłuszczu ssaków morskich w zakresie pożywienia, paliwa i ciepła. Badania przypisują nawet wysokie stężenie witaminy C w skórze narwala ogólnemu sukcesowi w przetrwaniu Eskimosów. Niestety, ze względu na ich historyczną dietę drapieżników wierzchołkowych, Eskimosi z Arktyki zostali najbardziej dotknięci zanieczyszczeniem oceanów. Trwałe zanieczyszczenia organiczne (np. pestycydy, chemikalia przemysłowe) są wytwarzane tysiące kilometrów stąd, aw ciałach Eskimosów, a zwłaszcza w mleku karmiących matek Eskimosów, były 8–10 razy wyższe. Te kobiety nie mogą tak łatwo dostosować się do zmieniających się wytycznych FDA.

W całej Azji Południowo-Wschodniej zupa z płetwy rekina od dawna uważana jest za koronny przysmak. Wbrew mitowi, że płetwy rekina mają wyjątkową wartość odżywczą, w rzeczywistości poziom rtęci jest do 42 razy wyższy niż monitorowany bezpieczny limit. Oznacza to, że spożywanie zupy z płetwy rekina jest w rzeczywistości bardzo niebezpieczne, zwłaszcza dla dzieci i kobiet w ciąży. Jednak, podobnie jak samo zwierzę, istnieje gęsta chmura dezinformacji wokół płetw rekina. W krajach, w których mówi się po mandaryńsku, zupa z płetwy rekina jest często nazywana zupą „rybich skrzydeł” — w rezultacie około 75% Chińczyków nie zdaje sobie sprawy, że zupa z płetwy rekina pochodzi od rekinów. Tak więc, nawet jeśli zakorzenione przekonania kulturowe kobiety w ciąży zostaną wykorzenione, aby zachować zgodność z FDA, może ona nawet nie mieć agencji, aby uniknąć narażenia. Niezależnie od tego, czy są świadome ryzyka, czy nie, amerykańskie kobiety są podobnie wprowadzane w błąd jako konsumenci.

O ile pewne ryzyko związane z konsumpcją owoców morza można zmniejszyć poprzez unikanie niektórych gatunków, o tyle rozwiązaniu temu podważa pojawiający się problem fałszowania owoców morza. Nadmierna eksploatacja światowych łowisk doprowadziła do wzrostu oszustw związanych z owocami morza, w których produkty z owoców morza są błędnie oznaczane w celu zwiększenia zysków, uniknięcia podatków lub ukrycia nielegalności. Typowym przykładem jest to, że delfiny zabijane podczas przyłowów są regularnie pakowane jako tuńczyk w puszce. Raport śledczy z 2015 roku wykazał, że 74% owoców morza testowanych w restauracjach sushi i 38% w restauracjach innych niż sushi w USA było błędnie oznakowanych. W jednym z nowojorskich sklepów spożywczych płytecznik z niebieskiej linii – który znajduje się na liście „Nie jeść” FDA ze względu na wysoką zawartość rtęci – był ponownie oznaczany i sprzedawany zarówno jako „lucjan czerwony”, jak i „halibut z Alaski”. W Santa Monica w Kalifornii przyłapano dwóch szefów kuchni sushi, którzy sprzedawali klientom mięso wieloryba, twierdząc, że to tłusty tuńczyk. Oszustwa związane z owocami morza nie tylko zniekształcają rynki i wypaczają szacunki liczebności organizmów morskich, ale stanowią również poważne zagrożenie dla zdrowia konsumentów ryb na całym świecie.

Więc… jeść czy nie jeść?

Od toksycznych mikrodrobin plastiku po jawne oszustwa, jedzenie owoców morza na dzisiejszy obiad może wydawać się zniechęcające. Ale nie pozwól, aby to odstraszyło Cię od grupy żywności na zawsze! Bogate w kwasy tłuszczowe omega-3 i chude białko ryby są pełne korzyści zdrowotnych zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn. To, do czego tak naprawdę sprowadza się decyzja dietetyczna, to świadomość sytuacyjna. Czy produkt z owoców morza posiada oznakowanie ekologiczne? Robisz zakupy lokalnie? Czy wiadomo, że ten gatunek zawiera dużo rtęci? Po prostu: czy wiesz, co kupujesz? Uzbrój się w tę wiedzę, aby chronić innych konsumentów. Liczy się prawda i fakty.